Śmierć to zjawisko, które kojarzy nam się ze smutkiem i często jest to słuszne skojarzenie. Żegnając kogoś nam bliskiego wspominamy sytuacje przeżyte wraz z tą osobą, jak również jego sukcesy oraz cechy charakteru, które go wyróżniały. Z reguły ludzie umierają w naturalny sposób, bądź w taki, który nie budzi jakiegoś zdziwienia jak wypadek samochodowy, ale na przestrzeni dziejów pewni ludzie odebrali sobie życie dzięki swojej głupocie, która jest dla nas zabawna i taki rodzaj śmierci zasługuje na Nagrodę Darwina, natomiast na taką nagrodę trzeba również sobie „zasłużyć”. Przyjrzyjmy się 5 osobnikom, którzy weszli do tego panteonu owianego sławą, jak i poczuciem żenady i śmiechu.
Mistrz taśmy klejącej
Ta historia miała miejsce 24.04.2000 roku. Steven i jego przyjaciel łowili ryby zasiadając w czterometrowej aluminiowej łodzi, która była poklejona w wielu miejscach taśmą klejącą; tak był też umocowany stojak na silnik.
Na ich nieszczęście zerwały się gwałtowne wiatry, które wzburzyły wodę, w efekcie czego taśma klejąca nie wytrzymała i łódź, której ładowność wynosiła 100 kg straciła rezon i dwaj rybacy wraz ze sprzętem, który miał 320 kg wpadli do wody. Co prawda kolega przeżył, ponieważ następnego ranka został wyłowiony przez straż przybrzeżną, ale sam Steven nie miał takiego szczęścia, ponieważ miał źle dopasowaną kamizelkę ratunkową, a przecież mógł ją przyczepić do łodzi taśmą klejącą…
Niestety, za taki wyczyn należy się Nagroda Darwina.
Głupota w barze
3.09.2000 roku miała zdarzyła się tak idiotyczna historia, że nie mogło jej zabraknąć w naszym artykule. Lisa, 22-letnia kierowniczka nocnej zmiany w Burger Kingu wpadła na „genialny” plan w swoim idiotyzmie polegający na sfingowaniu kradzieży 4000 dolarów wraz ze swoją koleżanką z kasy restauracji.
Planem było rzekome napadnięcie na Lisę, która miała zostać skrępowana taśmą klejącą (nie szukać inspiracji w Stevenie!) oraz zamknięta w chłodni. Jej wspólniczka miała podpalić śmieci i zabrać pieniądze co faktycznie miało miejsce.
Kolejnym etapem tego planu było pojawienie się strażaków i uwolnienie kierowniczki. Niby ma to sens, no ale… śmieci ledwo co się tliły w koszu i dopiero pracownicy porannej zmiany wyczuli zapach dymu i po otworzeniu drzwi powietrze wznieciło ogień. Strażacy znaleźli Lisę w chłodni, która była zamrożona i półprzytomna. Niestety, zmarła z powodu hipotermii.
To nie wszystko. Okazało się, że taśma klejąca była przyklejona niedokładnie i dziewczyna mogła sama ją rozplątać oraz uciec z niedokładnie zamkniętej chłodni.
Kto rozwodem wojuje, ten od pożaru ginie
Pewien Uwe z Brandenburga dotyczył batalię sadową wraz ze swoją małżonką, którą niestety przegrał i w efekcie jego żonie przypadł rodzinny dom. 17.11 1999 roku wściekły na niesprawiedliwość dziejową i doszedł do wniosku, że po jego trupie ten dom nie będzie należeć do kobiety i wywiercił kilka otworów w piwnicy w zbiorniku na olej opałowy po czym podpalił wyciekające paliwo po czym płomienie zajęły całą piwnicę. Sęk w tym, że po chwili sam zdał sobie sprawę, że jest w środku tego pożaru i raczej nikt go z niego nie uchroni.
Faktycznie, po jego trupie…
Niech ten co jest bez winy pierwszy rzuci kamieniem
Teraz przenosimy się na Bliski Wschód, by opowiedzieć historię z 11.10.2000 roku, która miała miejsce w Izraelu. Trzej przyjaciele postanowili, że wyskoczą na skrzyżowanie dróg, by porzucać kamieniami w nadchodzące samochody. Udało im się trafić w ciężarówkę, po czym jeden z nich wskoczył na jezdnię, by cisnąć kamieniami, których miał całą garść, by atakował kolejny samochód. Niestety, na nieszczęście chłopaka kierowca stracił panowanie nad pojazdem i dachował miażdżąc chłopaka. Prowadzący pojazdem na szczęście przeżył, ale gdyby nie głupota chłopaka, to do tragedii by nie doszło. Zdecydowanie należy się za to nagroda!
Brokuł, który zabiera życie
24.01.2000 w Ohio miała miejsce historia, której towarzyszyło zarówno nieszczęście, jak i ludzka chciwość i głupota. Policja z Los Angeles otrzymała telefon z prośbą o znalezienie kierowcy ciężarówki przewożącego brokuły. Po 4 dniach poszukiwań policja odnalazła ciężarówkę na jednym z poboczy. Okazało się, że jeszcze będzie nadawać się do użytku, natomiast w środku znaleziono 7 torebek marihuany. Zagadka zagubienia kierowcy znalazła swój finał, gdy policjant dostrzegł wystające nogi ponad skrzynką z brokułami.
Ciężarówkę rozładowano jak najszybciej można i dopiero po usunięciu skrzynek policjanci zobaczyli przymarznięte ciało, które… stało na głowie. Udało się je dopiero uwolnić po podgrzaniu, ale wyprostowana ręka utrudniała włożenie ciała do samochodu i trzeba było je obrócić na bok.
Dopiero działania policji dały rozwiązanie tej dziwnej sytuacji. Okazało się, że kierowca dostrzegł pomiędzy główkami brokułów ładunek z kokainą, ale na swoje nieszczęście upadł, a żebym tego było mało to stracił przytomność, zamarzł i umarł z powodu hipotermii.
Jak widać pazerność i wpychanie głowy w nieswoje sprawy nie pomaga…
Przypadki chodzą po ludziach, aczkolwiek ciężko uwierzyć w takie historie śmierci.